Reklama:





Zapraszamy:





Z doliny łez





Przyszedł do ogrodu później, niż zwyle i w myślach posępnych, nie uważał na biegące po sobie godziny.
Wyjątkowym zbiegiem okoliczności poprzedniego dnia nie było gości we dworze.
Darya Aleksiejewna, którą to wprawiło w humor okropny, nie doczekawszy się nikogo do zmroku, kazała wcześnie dawać wieczerzę, i odpowiedziawszy grubiaństwem sztabskapitanowi na
jego propozycyę tryktraczka w dwie osoby, położyła się spać o dziewiątej. Nazajutrz ranek był śliczny, spać się nie chciało i po raz pierwszy od przybycia do S.....
ki, a pewnie i od początku lata, piękna pani wyszła do ogrodu w przedpołudniowej porze. Towarzyszył jej nieodstępny Ardalion Wasiliewicz, piękny, fiolkami pachnący prykaszczyk.
Darya Aleksiejewna szła powoli w swej potwornie wydętej krynolinie, szeleszcząc spódnicami i kołysząc swe okazale i majestatyczne wdzięki.
Z tyłu za nią, ale bez uszanowania pełnej rezerwy, jaką się odznaczał we dworze, nachylał się, szepcąc jej coś do ucha, prykaszczyk.
Nie musiało to być nic przykrego, bo Darya Aleksiejewna uśmiechała się rozkosznie, odwracając na pół głowę ku młodemu człowiekowi i pokazując mu swoje zdrowe i ładne zęby.
W cieniach cichej alei nazywała go pieszczotliwie: „Ardiuszą."
Naraz na skręcie ulicy zatrzymała się i rzuciła się w tył gwałtownie.
— Co to jest? kto? Jakiem prawem?
Powodem jej przestrachu był poczciwy sowietnik.
Nie domyślając się niczego, siedział sobie na ławeczce przy grabowym szpalerze, w ręku miał list wczorajszy i tak był zatopiony w myślach, że ani spostrzegł zbliżającej się
pary.
Czapka leżała koło niego na ziemi, wiatr podnosił z lekka i rozwiewał siwe, oddawna niestrzyżone włosy a przez szpary gęstwiny przedzierający się promień rannego słońca
rozsypywał na zmęczonej, trzęsącej się głowie brylanty.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 | 192 | 193 | 194 | 195 | 196 Nastepna>>