Z doliny łez





I żeby mi wszystko było w porządku, wygodnie, i żeby nikt mi nie śmiał niepokoić staruszka, rozumiesz ?
Ostatnie słowa wymówione były tym rozkazującym tonem, przed którym wszystko drżało w otoczeniu Daryi Aleksiejewny. Prykaszczyk skłonił się tylko nisko.
— Będzie spełnione — rzekł.
Darya Aleksiejewna zwróciła się znów do sowietnika.
— Cóż, kontent pan jesteś? spytała.
— Być że to może? — szepnął stary.
— Nie sąż to żarty? A, byłyby zbyt bolesne! I naprawdę wolno mi będzie wrócić tu, mieszkać, umrzeć?
— Wrócić i mieszkać wolno będzie — zaśmiała się piękna pani — ale umrzeć — nie.
— A, w moim wieku, niedługo już tego, nie długo. Ale i umrzeć lżej tu będzie. Tylko.
..
Zatrzymał się, nie śmiejąc skończyć. Zaczynały mu przychodzić podejrzenia, wątpliwości. Zkąd wzięła się ta łaska? Do czego będzie go zobowiązywać?
Nie wiedział, jak to wyrazić, jak spytać, wreszcie zebrał się na odwagę.
— Czemuż jednak tę łaskę tak wielką mam przypisać ?
— Czemu?
— odpowiedziała powoli Darya Aleksiejewna; — Czemu? Szczerze powiem. Ojca mi pan przypomniałeś, staruszka. On już dawno w grobie... i nawet nie wiem, jak, kiedy umarł, gdzie leży..
. Taki sam był stareńki, siwiutki, kiedy z nim się rozstałam. Ja w Boga wierzę. Wszyscy my grzeszni ludzie, potrzebujący Jego miłosierdzia.
Tak mnie i przyszło na myśl, że Bóg mi będzie miłosierny, jeśli ja wam dobrze zrobię. Zamiast ojca starego, który w grobie już jest, wam.
I nic ja od was nie żądam w zamian, nie proszę, tylko ot: przyjdę czasem, na wasze białe włosy popatrzę, będzie mi się zdawało, że to ojciec przy mnie.
A wy, wy modlicie się dużo, wiem, wy się pomodlicie za mną grzesznicą: Może... może pomoże co, może zagłuszy robaka, co duszę gryzie, może silę przekleństwu odbierze...


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 | 192 | 193 | 194 | 195 | 196 Nastepna>>