Z doliny łez
Opowiadałem mu o szkołach, o kolegach i sąsiadach, o zamiarach na przyszłość — ot, o czem mówi się, mając lat szesnaście.
Sowietnik słuchał w milczeniu ale widocznie myśl jego była gdzieindziej. Za rękę mnie tylko trzymał wciąż i przyciskał ją czasem, jakby chciał się o mojej obecności upewnić.
Mnie to milczenie trochę mieszało, więc dla dodania sobie rezonu puściłem się na opowiadanie o moich sukcesach szkolnych i towarzyskich, nie żałując barw jaskrawych i
podkreślając z naciskiem, że już mnie wszędzie uważano i traktowano jako dorastającego młodzieńca.
Naraz staruszek mi przerwał:
— Powiedz mi — rzekł — czy ty się codzień modlisz, czy się spowiadasz?
Pytanie to, wyznam szczerze, tak mnie zbiło z tropu, że nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
Modlitwa, spowiedź — mój Boże — to były rzeczy, o których się wiedziało, że je zrobić można, może wypada, może nawet (nie często oczywiście) trzeba, ale żeby o tem
myśleć, mówić.. Nie mieściło mi się to poprostu w głowie.
Stary musiał odgadnąć myśli moje, bo uśmiechnął się lekko.
— Nie dziw się memu pytaniu — rzekł cicho — prawda, rzecz to księdza i sumienia, ale właśnie, o sumienie twoje mi idzie.
Widzisz, dziecko moje, tak mało ludzi jest szczęśliwych, i tak mało ludzi pożytecznych, a wiesz czemu ?
Bo sekretem szczęścia własnego i pożytku dla drugich to sumienie, a wartość sumienia zależy od modlitwy, od modlitwy ust i serca, i od modlitwy czynu...
Urwał i oddychał ciężko przez chwilę. Mówić mu widocznie było bardzo trudno.
— U nas, widzisz, straszą mnie nietyle ciosy i niedole, spadające z zewnątrz, od wrogów, ile to złe, któremu my sami jesteśmy winni.
A tego złego źródłem: serca nasze, nienauczone obowiązku, zaparcia się siebie i walki, dlatego, bo nienauczone modlitwy i oparcia o Boga.
Bez modlitwy, bez Boga, obowiązku nie potrafisz spełnić.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 | 192 | 193 | 194 | 195 | 196 Nastepna>>