Z doliny łez





Gąszcz leśna trzęsła się od wściekłych porywów burzy, wśród łamiących się gałęzi przelatywały dzikie poświsty, jęki i wycia, raz do ryku całych stad dzikiego zwierza
podobne, to znowu zdające się płaczem i rozpaczliwą skargą potępionej duszy.
o drżące szyby wiatr rozszalały uderzał raz po raz strugami wody lub garściami oberwanych liści i zdawało się chwilami, że jak one, stary dwór zeszłowieczny ze swemi grubemi
murami i narożną basztą porwany zostanie wichrem i uniesiony w powietrze.
W takie smętne i groźne wieczory jesienne dobrze jest siedzieć w kilku przy kominku jasno płonącym,
i opowiadać sobie straszne historye o duchach, o niezwykłych wypadkach, o
bardzo złych albo bardzo nieszczęśliwych ludziach. Było nas czterech w wielkiej izbie narożnej, dokoła ogromnego komina, na którym palił się cały stos drew.
Po szarych ścianach ślizgały się żółte, niepewne plamy światła, rozjaśniając na chwilę wśród cieniów to stary polski pancerz, to szwedzki hełm lub średniowieczny dziryt,
to nabijaną klingę wschodnią, to kawał spłowiałej makaty, a na jej tle łeb dzika i rogi jelenie. Służba wysunęła się już cicho.
Gospodarz, gawędziarz starej szkoły, skończył właśnie jakąś fantastyczną, a jednak drgającą życiem opowieść z lat swoich młodych.
Były w niej i przygody myśliwskie, i szczęk orężny wojennej wyprawy, i romantyczna walka o bogdankę, i widziadło sybirskiego wygnańca, w godzinie jego śmierci nad Jenissejem
ukazujące się matce i narzeczonej na Litwie. Przez długą chwilę panowało milczenie. Byliśmy pod wrażeniem tej dziwnej historyi i nie mogliśmy od niej odwrócić myśli.
Ciszę przerwał siostrzenicę gospodarza, młody dyplomata, bawiący u niego na urlopie.
— Pierwsze słowa poety w Panu Tadeuszu pozostaną wieczną prawdą, — rzekł.
— Tęsknota za swoimi, miłość ziemi ojczystej, jest ze wszystkich uczuć człowieka jednem z najpotężniejszych.
— I z najdłużej trwających — dodał ksiądz.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 | 192 | 193 | 194 | 195 | 196 Nastepna>>