Z doliny łez
Powstaliśmy, nawet Nus zerwał się machinalnie z katedry. Ksiądz podszedł do niej i zajął swe miejsce, lekkim, trochę pogardliwym ruchem usuwając nadziratiela.
— Możesz pan sobie odejść — rzekł mu sucho.
Nus osowiały wzrok rzucił na inspektora, pytając. Ten ramionami tylko ruszył i kułaki zacisnął z widoczną wściekłością.
— Na waszą odpowiedzialność — mruknął — na waszą...
I skinąwszy na Nusa, wyszedł z nim razem, drzwi zatrzaskując za sobą.
Ksiądz siedział przez chwilę, patrząc na nas.
Myśmy oddech w piersiach zaparli.
— Słyszeliście moją rozmowę z inspektorem — zaczął wreszcie powoli. — Nie chcieli mnie do was dopuścić, pożegnać was...
Wielkie westchnienie, jak jęk, dobyło się z kilkudziesięciu młodych piersi, przeleciało przez klasę, i ucichło.
— Innych klas, reszty naszej młodzieży w tym zakładzie pożegnać nie będę mógł, wiem o tem. Nie dadzą. W nocy przyszła sztafeta z Wilna po mnie ..
— Jezus Marya!
— jęknęliśmy znowu.
— Cicho! Spokojni bądźcie. Nie ma czego się roztkliwiać. Zresztą, co po mnie? Pionek jestem w ręku Bożem.
Tu czy tam, w kraju czy na Sybirze, wszędzie mogę Boga chwalić — a pracować nie pozwolą, mogę zawsze modlić się za was.
Pamiętajcie, co mówi Mickiewicz w scenie więziennej „Dziadów"? Kiersztowtt, tobie świeżo dałem do czytania! Cóż, milczysz ?
Ale najpierwszy uczeń w klasie pozostał dłużnym odpowiedzi.
Stał jeszcze chwilę z głową spuszczoną, na raz przypadł do ławki, zakrywając twarz rękami i zaczął głośno, zanosząc się szlochać.
Wstrzymywany dotąd, głośny płacz i jęk napełnił klasę.
Ksiądz przerwał go, podnosząc głos w zwykłym swym spokojnym, trochę żartobliwym tonie. Ale głos mu drżał.
— A toż co znowu? Łzy, szlochanie? A to pięknie. I to szósta, taka zawsze poważna? I kto?
Żeby ten smarkacz Julek, albo Ignaś Bolski, ale Kiersztowtt, i Stefek, i Łuniewicz, senior nasz?
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 | 192 | 193 | 194 | 195 | 196 Nastepna>>